Reklama

Niedziela Lubelska

Dom zawierzenia

Arkadiusz Witek z 6-letnią Weroniką

Paweł Wysoki

Arkadiusz Witek z 6-letnią Weroniką

Tu jest jak w bajce, ale nam trzeba szybko wrócić do domu.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sobotnie popołudnie, 2 kwietnia. Firlej tonie w bieli śniegu, który niespodziewanie przykrył nieśmiałą wiosenną zieleń. Leniwa cisza snuje się po uliczkach i spokojnej tafli jeziora. Drzewa uginają się pod ciężarem białego puchu, który spadając na ziemię podrywa z poobiedniej drzemki czujnych czworonożnych strażników. Zasypany śniegiem Dom Zawierzenia Caritas zdaje się wraz z letniskową miejscowością spokojnie oczekiwać na kolejny turystyczny sezon. Tylko niebieska-żółta flaga zdradza obecność niezwykłych gości.

Czynne całą dobę

Za drzwiami ośrodka jak w ulu. Pomiędzy jadalnią a bawialnią przebiegają uśmiechnięte kilkulatki; na porozkładanych w holu stołach młodzież rozgrywa kolejny mecz tenisa. Młode kobiety spokojnie rozmawiają na sofach; od czasu do czasu przywołują do porządku niesforne maluchy. Obca para z wypchanym pudłem w drzwiach wejściowych nie budzi ani lęku, ani ciekawości. – Pan Arek? Gdzieś tu jest, albo zaraz wróci – odpowiedź z lekkim zaśpiewem zdradza wschodnie pochodzenie domowników. W obszernej jadalni przy stołach dzieci kończą malowanie drewnianych modeli rybek, motyli, samochodów. Kilkoro z nich wita się radośnie, ciekawie spoglądając na wypchany słodyczami karton. To wielkopostna jałmużna, dar od młodzieży z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1 w Lublinie. – Co tam jest? Dla nas? – małe rączki ufnie wyciągają się ku obcym. – Dla was, ale czekamy na pana Arka. Chmara kilkulatków to znika za drzwiami, to wraca. Zimowa pogoda zatrzymała je w domu, gdzie dają upust dziecięcej energii. Wkrótce dołącza do nas Arkadiusz Witek, kierownik Domu Zawierzenia. Opowiada o ostatnim miesiącu w Firleju, który miał wyglądać zupełnie inaczej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W minionych miesiącach ośrodek Caritas przechodził poważny remont. Odnowiony miał czekać na dzieci w kolejnym wakacyjnym sezonie. Okazał się być potrzebny znacznie wcześniej. Wojna na Ukrainie zmieniła wszystko. – Pierwsi uchodźcy dotarli do nas 26 lutego. Od tej pory przez Dom Zawierzenia przewinęło się już ponad 120 osób. Tylko matki z dziećmi i starsze kobiety. Niektóre z nich są z nami od początku, inne wyjechały w głąb Polski lub dalej, na zachód; jeszcze inne wróciły do swoich domów na Ukrainie – mówi Arkadiusz Witek. Teraz w ośrodku schronienie znajduje ponad 70 osób, w tym 40 dzieci w wieku od półtora roku do lat 16. – Najtrudniej było zdobyć ich zaufanie. Gdy dojeżdżaliśmy do ośrodka, który położony jest w lesie, za ogrodzeniem zwieńczonym kolczastym drutem, w busie rozległ się płacz kobiet i pisk dzieci. One myślały, że jadą do obozu, na śmierć; że je zastrzelimy i zakopiemy w tym lesie. Dopiero następnego dnia powiedziały, o co chodzi – mówi pan Arkadiusz. – Gdy przekonały się, że nasz ośrodek jest bezpieczny, przeprosiły. Ale przecież nie miały za co. Postawmy się w ich sytuacji: wojna, uciekają z dziećmi na ręku w nieznane, bez mężów i ojców, bez żadnej pewności, co się z nimi stanie, bez podręcznego bagażu. Dziś jest zupełnie inaczej, wiele z nich zostało w Firleju i powtarza, że tu doczekają szybkiego końca wojny – kontynuuje kierownik.

Reklama

Tęsknota za ojczyzną

– Tu jest jak w bajce, ale nam trzeba szybko do domu – mówi Oksana. Młoda kobieta uciekła przed wojną ze Lwowa, z dwuletnią córeczką. Jest tu również jej siostra z 5-letnim synem. – We Lwowie jest stosunkowo spokojnie, ale mieszkamy obok lotniska. To bardzo niebezpieczne miejsce, bo Rosjanie zbombardowali lotniska w wielu miastach. We Lwowie są ciągłe syreny; schodzenie do piwnicy z 8 piętra, w środku nocy, z malutkim dzieckiem jest bardzo trudne. Podjęliśmy więc decyzję, że wyjeżdżamy – mówi piękną polszczyzną Ukrainka. Okazuje się, że przed laty studiowała w Krakowie i w Lublinie. – Nikt z nas nie spodziewał się wojny. Gdy 24 lutego wstałam rano i mama powiedziała mi, że jest wojna, nie wiedziałam o czym mówi. Jednak to okazało się bolesną prawdą. Do przejścia granicznego mieliśmy dwa podejścia. Pierwszy raz utknęliśmy samochodem 10 km od granicy i po 18 godzinach stania w kolejce, w zimnie i deszczu, zawróciliśmy do Lwowa. Następnego dnia udało nam się dostać na przejście autokarem. Straszny widok; pozostawiane na poboczach samochody, matki z małymi dziećmi wędrujące do granicy po kilkanaście kilometrów na piechotę... – wspomnienia sprzed kilku tygodni kładą się cieniem na twarzy, dodając lat młodej kobiecie. Oksana podkreśla, ciągle jest myślami we Lwowie, z rodzicami, z mężem. Aplikacja w telefonie nie daje jej spać; budzi się na alerty o nalotach, dzwoni zatroskana, czy wszystko u nich dobrze. – Nie tak miało być. Chciałam żyć normalnym życiem, zapisać córkę do przedszkola, pójść do pracy... Nigdy bym nie pomyślała, że w XXI wieku, w środku Europy, będzie wojna, że będą ginąć maleńkie dzieci. Żaden Ukrainiec nie chce do Rosji; chcemy swojej ojczyzny – wilgotne oczy kobiety zdradzają wielką tęsknotę za bliskimi, za codziennym życiem w najpiękniejszym mieście Ukrainy.

Reklama

– Tu jest nam bardzo dobrze. Pan Arek i cały zespół dbają o nas. Mamy gdzie spać, mamy co jeść. Dzieci mają mnóstwo zabawek; są bezpieczne i szczęśliwe. To takie super przedszkole, dużo kolegów i blisko mamy. Ale to nie mój dom – mówi z wdzięcznością, która miesza się za smutkiem. – Kiedyś studiowałam w Polsce, więc trochę znam Polaków. Zawsze było mi tu dobrze, ale nie sądziłam, że może być aż tak dobrze! To nie do porównania. Każdy nam pomaga, każdy się o nas martwi. Z serca za tę pomoc dziękujemy, ale nam trzeba szybko do domu wrócić – powtarza. Po chwili, z błyskiem w oku i ze stuprocentową pewnością, Oksana mówi: – Zapraszamy w te wakacje na ukraiński Krym!

Wielkie serca

Za drzwiami jadalni przekrzykują się polskie i ukraińskie głosy. Do swoich rówieśników przyszli młodzi mieszkańcy Firleja, by spędzić z nimi sobotnie popołudnie. – Wszyscy pomagają, jak mogą – zapewnia Arkadiusz Witek. Prowadzi nas do świetlicy, która stała się magazynem z artykułami pierwszej potrzeby. W szafkach, posegregowane i równo ułożone, mydła, szampony, pieluchy dla dzieci; na wieszakach rzędy ubrań. – Każdy może wziąć to, co jest mu akurat potrzebne. Wszystko to dar dobrych ludzi z Firleja i okolicy. Gdy czegoś brakuje, dowozimy z centrali Caritas w Lublinie – mówi. Piętro wyżej w wyremontowanych pokojach znajdują się maleńkie mieszkania ukraińskich matek z dziećmi. Zazwyczaj pokoje są trzyosobowe, ale jak trzeba, zmieści się w nich nawet 6 osób. W naprędce przygotowanym gabinecie lekarskim porad udziela lekarz i psycholog; w znajdującej się obok pralni w równym rzędzie stoją pralki i suszarki, oczywiście dar dobrych ludzi. Jedną z nich zakupiła sąsiednia parafia. – Proboszcz z Leszkowic zadzwonił z pytaniem, czego potrzebujemy. Niedługo później przywiózł suszarkę – mówi kierownik. Sprzęt pracuje niemal non stop. Przy 70 osobach, w tym 40 dzieciach, mamy mają pełne ręce roboty. Bo jak dodaje pan Arkadiusz, kobiety nie siedzą bezczynnie. Pomagają w codziennych porządkach, w przygotowywaniu posiłków. Żeby zająć myśli, żeby odwdzięczyć się za wielkie serce Polaków. – Parafia w Firleju i sąsiednie, gmina (która w ośrodku sportowym również gości kilkudziesięciu uchodźców), powiat lubartowski, strażacy, nauczyciele, prywatni przedsiębiorcy... Nie sposób wymienić wszystkich darczyńców – mówi z wdzięcznością kierownik.

Reklama

W ośrodku prowadzone są m.in. bezpłatne lekcje z polskiego, kurs tańca. 4 kwietnia ponad 20 dzieci zaczyna naukę w miejscowej szkole podstawowej. Codziennie wieczorem katechetki z Firleja wraz z paniami z parafii przychodzą do kaplicy, by prowadzić Różaniec w intencji pokoju; co niedziela przyjeżdżają księża i klerycy z seminarium greckokatolickiego z Lublina, by sprawować liturgię. Jeśli się uda, 8 kwietnia po gminie zostanie zorganizowana polsko-ukraińska Droga Krzyżowa. – Otworzyliśmy nasze serca dla uchodźców. Oby nam tej życzliwości wystarczyło na długo, bo przyszłość jest nieznana – mówi z zatroskaniem Arkadiusz Witek.

Na pożegnanie pytamy, czego potrzeba, by uchodźcy z Ukrainy mogli spokojnie doczekać tu końca wojny. – Dajemy radę, ale co będzie za kilka dni, tygodni... – zastanawia się kierownik. Na pewno przyda się każda ilość produktów spożywczych do przygotowywania codziennych posiłków. Warzywa i owoce drożeją z dnia na dzień, więc gdyby ktoś miał za dużo przetworów w domowych spiżarniach, kucharki z Domu Zawierzenia chętnie je wykorzystają. Przy takiej ilości dzieci potrzebne są też słodycze.

Podziel się:

Oceń:

2022-04-05 13:24

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

MSZ uruchomiło stronę pomagamukrainie.gov.pl

wikipedia.org

W związku z agresją rosyjską na Ukrainie uruchomiona została strona pomagamukrainie.gov.pl, za pośrednictwem której będzie koordynowana pomoc - przekazało w niedzielę Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Więcej ...

Maryja patrząca na mnie - wizerunek Matki Bożej Kodeńskiej

Cudowny obraz Matki Bożej Kodeńskiej

Archiwum SKOK

Cudowny obraz Matki Bożej Kodeńskiej

Więcej ...

Licheń: uroczystości odpustowe z nuncjuszem apostolskim

2024-07-02 18:56

lichen.pl

Miejscami skupienia i duchowej odnowy nazwał sanktuaria maryjne abp Antonio Guido Filipazzi w homilii podczas uroczystości odpustowych ku czci Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej. Nuncjusz apostolski w Polsce przewodniczył 2 lipca sumie odpustowej w licheńskiej bazylice.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zmiany kapłanów 2024 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2024 r.

Skwarzyński: od czasu zatrzymania księdza, jego kondycja...

Wiadomości

Skwarzyński: od czasu zatrzymania księdza, jego kondycja...

Matka Boża Licheńska - Bolesna Królowa Polski

Wiara

Matka Boża Licheńska - Bolesna Królowa Polski

Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?

Wiara

Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?

Zmarł ks. Paweł Pilśniak, kapłan wyświęcony rok temu

Kościół

Zmarł ks. Paweł Pilśniak, kapłan wyświęcony rok temu

Zmarł ks. Mirosław Rapcia. Znane są szczegóły...

Niedziela Częstochowska

Zmarł ks. Mirosław Rapcia. Znane są szczegóły...

Tygodnik

Kościół

Tygodnik "Sieci" ujawnia wstrząsające listy ks....

Nowenna do Przenajdroższej Krwi Chrystusa

Wiara

Nowenna do Przenajdroższej Krwi Chrystusa

Oświadczenie rzecznika KEP: ks. Marcin Iżycki zawieszony...

Kościół

Oświadczenie rzecznika KEP: ks. Marcin Iżycki zawieszony...