Reklama

Wiadomości

Prowadził Polskę ku prawdzie

Antoni Krauze podczas codziennego spaceru na swoim ulubionym osiedlu Służew nad Dolinką

Mateusz Wyrwich

Antoni Krauze podczas codziennego spaceru na swoim ulubionym osiedlu Służew nad Dolinką

Zmarł wielki Polak, który prowadził Polskę ku prawdzie. Autor kilkudziesięciu filmów dokumentalnych i kilkunastu fabularnych – kilka z nich uhonorowano najwyższymi laurami na międzynarodowych festiwalach, m.in. w San Remo, San Sebastián. W 2011r. w Montrealu otrzymał niezwykle prestiżową nagrodę FIPRESCI, przyznaną mu przez krytyków filmowych za film „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zapamiętam pana Antoniego siedzącego wraz z żoną w piątej albo czwartej ławce kościoła dominikańskiej parafii pw. św. Dominika w Warszawie – nigdy nie chciał siedzieć w pierwszej, bo, jak powiadał, nie zasługiwał. Rozmodlony, zasłuchany w kazania i śpiew dominikańskiej scholi na coniedzielnych „czternastkowych” Mszach św. Czasami podchodził do chóru, dziękował. Pokornie. Z delikatnym uśmiechem.

Przez ponad czterdzieści lat był mieszkańcem warszawskiego osiedla Służew nad Dolinką w dzielnicy Mokotów. Również przez lata – bywalcem kawiarni nieopodal stacji metra. Spotykał się tam ze znajomymi i kolegami. W tym samym ciągu budynków miał także swoją ostatnią montażownię – montażownię swojego ostatniego filmu „Smoleńsk”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Patriotyczno-artystyczne inspiracje

Urodził się w Warszawie czasu wojny. Mieszkał z rodzicami i rodzeństwem w jednym z najpiękniejszych punktów miasta – na rogu Królewskiej i Marszałkowskiej. Jak mówił, po wojnie jego świadomość patriotyczną ukształtowali rodzice, stryj Robert Krauze z batalionu „Parasol” i Radio Wolna Europa. Niewątpliwy wpływ na jego gust artystyczny miał Marian Hemar, jednak – co Antoni Krauze często podkreślał – największy wpływ na jego plastyczne postrzeganie miała pierwsza zapamiętana scena czasu wojny. Scena tragiczna, bo kojarząca się z płonącą Warszawą, w jego pamięć zapadła jednak jako jeden z najpiękniejszych obrazów. Mówił: – To będzie dominowało w całym moim życiu artystycznym.

Ta dramatyczna siła kolorów palącego się miasta pchnęła młodego chłopaka do szkoły plastycznej. Później – na Akademię Sztuk Pięknych. Jednak ta ostatnia, jak wspominał, nie zapisała ważnej karty w jego życiorysie. Ogromny wpływ na twórczość Antoniego Krauzego miała natomiast współpraca z dwutygodnikiem literackim „Współczesność”, w którym publikował swoje wiersze. Jak mówił, właśnie to środowisko stało się dla niego kolejną szkołą patrzenia na świat. Poznał tam wówczas autorytet pokolenia – Stanisława Grochowiaka, również artystów tej miary, co Miron Białoszewski, Zbigniew Herbert, Ernest Bryll, Marek Nowakowski. Ale największy wpływ na młodego adepta sztuki miał warszawski Studencki Teatr Satyryków, dzięki któremu mógł na nowo spojrzeć na peerelowskie otoczenie. Krauze podpatrywał w teatrze opowiadanie obrazami i postanowił przenosić to, co się działo wokół, na rzeczywistość filmową. Inspiracją dla niego stało się też nowe włoskie i skandynawskie kino: Antonioni, Fellini, Visconti, Bergman, Widerberg. Wybrał więc studia w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej. Gdy kończył je w drugiej połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, był nieco rozczarowany.

Reklama

– Miałem wrażenie, że najlepszy czas szkoły już minął – stwierdził.

Zdziwienie cenzora

Apetyt na film rozbudziła w Antonim Krauzem obecność w znakomitym zespole filmowym „TOR” pod kierownictwem Stanisława Różewicza. Zadebiutował filmem „Monidło” – wysmakowanym i wieloznacznym obrazem telewizyjnym, który zdobył wiele nagród i otworzył artyście drogę do wielkiej kariery. Potem był film „Meta” według prozy Marka Nowakowskiego. „Zbyt śmiały” jak na 1971 r. – film ten zamknął drzwi do reżyserskiej kariery Krauzego. Cenzorzy byli wręcz zdziwieni, jak taki obraz mógł powstać w głowie „socjalistycznego twórcy”.

– Kiedy skończył się seans i zapalono światło, wszystko się wyjaśniło. Towarzysz Stefański, wiceprezes telewizji, powiedział do szefa cenzury, ni to pytając, ni to stwierdzając: „No, towarzyszu dyrektorze, prawda, że nie możemy puścić tego filmu?” – wspominał przed laty dla „Niedzieli” Antoni Krauze. Film przeleżał na półkach 10 lat. Taka decyzja cenzorów eliminowała z kina „nieideowo” myślących twórców. Wtedy jednak ujęli się za Krauzem reżyser Wanda Jakubowska, osoba niezwykle wpływowa, oraz Stanisław Różewicz. To sprawiło, że Antoni Krauze nie znalazł się poza kinem. Mógł zrealizować jeden z ważniejszych filmów w polskim kinie – „Palec Boży”, za który dostał Nagrodę im. Andrzeja Munka.

Reklama

Największa nagroda

Kolejna produkcja artysty nie wzbudziła jednak uznania partyjnych decydentów. Dla „poprawienia się” Krauze dostał prawo do przeniesienia na ekran prozy PZPR-owskiego pisarza Zbigniewa Safjana. Z przeciętnego kryminału wyreżyserował obraz „niepryncypialny ideologicznie”, jak napisał cenzor. I choć „Strach” otrzymał nagrodę za reżyserię w San Sebastián, do szerokiej dystrybucji nie został dopuszczony. Kolejny film Krauzego stał się więc „półkownikiem”, jednak nagroda w San Sebastián bardzo reżyserowi pomogła. Partyjne kierownictwo kinematografii nie mogło już tak łatwo zamknąć artysty „na półkach”. Z czasem Antoni Krauze rozpoczął wieloletnią współpracę z telewizją, przez twórców kina na ogół pogardzaną. On jednak, choć otrzymywał liczne wyróżnienia i nagrody, za największą nagrodę uznał wybór Karola Wojtyły na papieża, a także powstanie Solidarności.

Krauzego widzenie naszych spraw

– Wybór Jana Pawła II stał się powodem mojego powrotu do Kościoła – powiedział „Niedzieli” przed laty reżyser. – Zbyt wcześnie podjąłem samodzielne życie i wcześnie odstąpiłem od życia religijnego, choć moja rodzina była bardzo wierząca. Wybór Jana Pawła II był dla mnie nieprawdopodobnym wydarzeniem. Do dziś nie mam żadnych wątpliwości, że modlitwa Jana Pawła II do Ducha Świętego na placu Zwycięstwa w Warszawie to był początek wszystkiego, co dobre dla Polski. Nie byłoby przecież Solidarności bez działania Ducha Świętego. Nie byłoby naszej odwagi. W komunizmie w każdej chwili każdy człowiek mógł zostać aresztowany, zabity. Ale wtedy, po tej modlitwie, myśmy już przestali się bać. Choć może... niestety, jeszcze nie wszyscy i nie zawsze. Podczas pracy nad filmem „Smoleńsk” spotykałem się z ludźmi, którzy się wszystkiego bali. Oni bali się nawet prawdy... Czy nam wtedy, w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, przyszło do głowy, że nie chcemy poznać prawdy? Nie! Pewien szanowany przeze mnie aktor powiedział mi niedawno, że on się boi wystąpić w filmie „Smoleńsk”, bo może się okazać, iż zamach to prawda. I co wtedy...? Sądziłem, że immanentną cechą każdego człowieka jest chęć poznania prawdy. Że jest nam potrzebna jak powietrze do życia. Okazuje się, że dzisiaj, mimo iż nic wielkiego nikomu nie grozi poza utratą jakichś apanaży, zerwaniem kontaktów z innymi ludźmi – niektórzy rezygnują z prawdy. Do dzisiaj mi się to w głowie nie mieści... Jest rok 2014. Czy Polska jest dzisiaj wolna, czy nie? Niestety, uważam, że współcześnie władza terroryzuje ludzi psychicznie, szczególnie tych, którzy myślą inaczej niż ona. Jaki jest dzisiaj ten nasz, mój kraj? To przecież wciąż jeszcze Polska nierozliczonych zbrodni i różnego rodzaju współczesnych przestępstw, które wymagają rozliczenia. Jeżeli więc przyszłe pokolenia chcą, żeby Polska zmieniła się w wolną, lepszą, to muszą rozliczyć zbrodnie. Tu już nie chodzi o to, by tych starych komunistów wsadzać do więzienia, ale by sąd powiedział, że to była zbrodnia i powinna być kara. Bo nie może być tak, że ludzie dokonują strasznych zbrodni i w ogóle nawet nie usłyszą od nikogo, iż są za nie odpowiedzialni. Zło trzeba nazwać złem, bo bez tego nie ma życia. Ale czy my chcemy poznać prawdę...

Taki był Antoni Krauze, takiego będziemy go pamiętać.

Podziel się:

Oceń:

2018-02-21 10:32

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Pożegnaliśmy legendę muzyki ludowej

Stefan Wyczyński (1932 – 2020)

Arch CK Jędrzejów

Stefan Wyczyński (1932 – 2020)

W wieku 87 lat, 26 maja br. zmarł Stefan Wyczyński, lider i współzałożyciel Kapeli z Lubczy, nestor świętokrzyskich muzyków ludowych. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w kościele Matki Bożej Częstochowskiej w Lubczy.

Więcej ...

Poszukiwał piękna Pana Boga - pogrzeb księdza prałata Mirosława Ratajczaka

2024-05-27 12:54

ks. Łukasz Romańczuk

Licznie zgromadzeni kapłani i wierni uczestniczyli w ostatnim pożegnaniu księdza prałata Mirosława Ratajczaka. Eucharystii sprawowanej w kościele św Henryka we Wrocławiu przewodniczył arcybiskup Józef Kupny metropolita wrocławski, a homilie wygłosił ksiądz Piotr Wawrzynek, biskup pomocniczy diecezji legnickiej i wychowanek zmarłego kapłana.

Więcej ...

Francja: Parlament rozpoczął obrady nad projektem ustawy o "końcu życia"

2024-05-28 08:17

Adobe Stock

Francuski parlament rozpoczął w poniedziałek obrady nad projektem ustawy "o końcu życia", która ma stworzyć możliwość "pomocy w umieraniu" niektórym ciężko chorym i cierpiącym pacjentom. Planom tym towarzyszą obawy i podziały.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Świadectwo Anny i Adama Stachowiaków: życie w czystości...

Wiara

Świadectwo Anny i Adama Stachowiaków: życie w czystości...

„Stań w obronie Krzyża!” – obywatelska inicjatywa...

Kościół

„Stań w obronie Krzyża!” – obywatelska inicjatywa...

Sosnowiec: Bp Ważny przygotowuje się do pierwszych...

Kościół

Sosnowiec: Bp Ważny przygotowuje się do pierwszych...

Bp Stułkowski: dziecko pod sercem matki jest człowiekiem,...

Kościół

Bp Stułkowski: dziecko pod sercem matki jest człowiekiem,...

Mecenas Wąsowski: ks. Olszewski prosił, abym Wam to...

Kościół

Mecenas Wąsowski: ks. Olszewski prosił, abym Wam to...

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo...

Kościół

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo...

Niesamowita święta Rita

Kościół

Niesamowita święta Rita

Ida Nowakowska: Chcę być jak moja Mama!

Wiara

Ida Nowakowska: Chcę być jak moja Mama!

Święto Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana

Polska

Święto Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana