Reklama

Niedziela Częstochowska

Świadectwo Ryszarda o uwolnieniu z nałogu

Bóg pomaga przez drugiego człowieka

Niedziela częstochowska 35/2015, str. 7

LoloStock/Fotolia.com

Dobiega końca miesiąc sierpień, w którym częściej niż zwykle zatrzymujemy się nad problemem uzależnienia, zwłaszcza od alkoholu. Wielu z nas w tym czasie podjęło abstynencję za uwolnienie z nałogu kogoś bliskiego, znajomego czy zupełnie obcej osoby. Okazuje się, że problem uzależnień dotyczy coraz większej rzeszy naszego społeczeństwa. Cierpienie dzieci, całych rodzin i często wypieranie ze świadomości, że to właśnie ja jestem dotknięty chorobą alkoholową. Próby walki, uwolnienia i coraz większe upadki. Wielokrotnie wydaje się, że nie ma już dla nas szans, że jesteśmy beznadziejni i zamiast dźwigać się w górę, pogrążamy się coraz bardziej. Sami z siebie nic nie możemy. Dlatego w procesie leczenia tak ważny jest drugi człowiek i Bóg, który ciągle upomina się o nas i szuka przez różne sytuacje czy „przypadkowo” napotkanych ludzi. Ważne jest, żeby chcieć to dostrzec...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

RYSZARD: Miałem trudne dzieciństwo. Ojciec nigdy nie szanował nas i bardzo źle traktował. Kiedy miałem dwadzieścia lat, nie mogłem już tego wytrzymać i tak jak stałem, wyszedłem z domu. Zamieszkałem na stancji u starszego pana, gdzie pracowałem za jedzenie i nocleg. Przyjeżdżali do niego znajomi i wszyscy razem pili alkohol, a ja piłem razem z nimi. Było to dla mnie czymś w rodzaju ucieczki z reżimu, jaki miałem w domu, do wolności. W kolejnych miejscach, w których mieszkałem i pracowałem, również piło się alkohol. Kiedy ożeniłem się, nie zdawałem sobie sprawy, że jestem tak bardzo uzależniony. Około sześciu lat po ślubie złożyłem w kościele przysięgę na dwa lata, że nie będę pić. Bojąc się Boga, wytrwałem, ale później mój problem znów powrócił. Pojechałem też na mityng do AA z nadzieją, że tam dostanę jakąś wskazówkę i od razu uwolnię się z nałogu. Nie było to jednak takie proste. Kolejny czas to kolejne próby, które były skuteczne tylko na chwilę. W którymś momencie nastąpił przełom. Wróciłem na mityngi akurat wtedy, kiedy kolega obchodził 10. rocznicę wytrwania w trzeźwości i z tej okazji była odprawiana Msza św., na którą poszedłem. Nie wiem, co wtedy mnie tchnęło, ale poszedłem do spowiedzi, która była głębokim przeżyciem. Po miesiącu jednak znów wróciłem do alkoholu. Były kolejne próby i kolejne porażki. Tak się zdarzyło, że kiedy znów wróciłem na mityngi, znów była Msza św. z okazji rocznicy „niepicia” kolejnego kolegi, wtedy znów miałem przynaglenie, żeby pójść do spowiedzi. Po mityngu prosiłem Matkę Bożą, żeby w Kalwarii Zebrzydowskiej, dokąd się wybierałem, kazanie wygłosił kard. Stanisław Dziwisz. Tak się stało. Kiedy wróciłem z Kalwarii do domu, zacząłem zastanawiać się nad tym wszystkim, że to nie mogą być przecież przypadkowe zdarzenia. Od tamtej pory zacząłem zastanawiać się i słuchać. Słuchać tego, co mówi ksiądz na kazaniu i czym dzieli się inna osoba. Zrozumiałem, że świadectwo drugiego człowieka bardzo pomaga i umacnia, bo to, czym dzieli się, to przecież jego życie, jego doświadczenia, problemy i podpowiedź, jak radzi sobie z tym wszystkim, będąc trzeźwym człowiekiem.

Szybko zauważyłem, że alkohol nie jest mi do niczego potrzebny. Dziś rozumiem, że kiedy prosi się Boga o pomoc, to On pomaga przez drugiego człowieka. I Bóg stawiał na mojej drodze takich ludzi. Kiedy piłem, przez 6 lat mieszkałem u mamy mojego pracodawcy. To obca kobieta, która była dla mnie jak matka. Pieniądze, które dawałem jej za mieszkanie, składała, a potem dała mi je, jako wiano, żebym miał jakiś start w życiu. Nigdy nie odmówiła mi pomocy, wychowała mnie jak syna. Później w wojsku na mojej drodze życia Pan Bóg postawił kapitana, który też bardzo mi pomógł. A dzięki innemu alkoholikowi, którego kiedyś zabrałem do Kalwarii Zebrzydowskiej na Misterium Męki Pańskiej, już trzeci rok, każdego dnia czytam Ewangelię. W życiu nie ma przypadków, wszystkim kieruje Bóg i ja w to ogromnie wierzę. Odkąd nie piję, inaczej postrzegam życie, staram się być lepszym człowiekiem i choć czasem obrywam, to wiem, że Pan Bóg mi to wynagrodzi. Dziś jestem szczęśliwym człowiekiem, bo od Boga dane było mi zerwać z nałogiem, bo spotkałem na drodze takich ludzi, bo dostałem zastępczego ojca i matkę, którzy w życiu bardzo mi pomogli. We wszystkim umacnia mnie wiara. Dziś nie chodzę do kościoła z obowiązku. Dzięki temu, że uważnie słucham homilii, że czytam Ewangelię, zacząłem dużo rozumieć. Życie nie jest proste, ale dzięki Ewangelii potrafię docenić to, co mam, staram się żyć uczciwie i jeśli mogę zrobić coś dla wiary i dla Kościoła, to robię to, bo katolik musi wszystko przekładać na czyny. Chcę żyć według Dekalogu. Nigdy w życiu nie będę za aborcją, nie będę też za in vitro, bo jest przecież naprotechnologia. Dziecko dla małżeństwa to błogosławieństwo i dar od Boga, my sami nie mamy dzieci, ale jeśli Pan Bóg miał według nas takie zamiary, to ja muszę to przyjąć i pogodzić się z tym. Bóg daje człowiekowi taki krzyż, który może unieść i nigdy nie zrobi krzywdy, ale zawsze pomaga przez drugiego człowieka. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że dostałem drugie życie, to wszystko dzięki mityngom, wierze i Matce Bożej, zwłaszcza Kalwaryjskiej, bo właśnie w Kalwarii wszystko zrozumiałem...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2015-08-27 12:57

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Były żołnierz w Afganistanie: Jezus do mnie mówił, że oddał za mnie życie

Ppor. Karol Cierpica i rodzice śp. sierż. Michaela Ollisa

Andrzej Hrechorowicz / KPRP

Ppor. Karol Cierpica i rodzice śp. sierż. Michaela Ollisa

To Jezus do mnie mówił, że oddał za mnie życie - mówił w środowy wieczór ppor. Karol Cierpica, były żołnierz w Afganistanie. Świadectwem swojego ocalenia dzielił się podczas kolejnego spotkania „Gość na Polach” organizowanego przez Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Więcej ...

Św. Katarzyna ze Sieny

Niedziela łowicka 41/2004

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

Sailko / pl.wikipedia.org

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

25 marca 1347 r. Mona Lapa, energiczna żona farbiarza ze Sieny, urodziła swoje 23 i 24 dziecko, bliźniaczki Katarzynę i Joannę.

Więcej ...

Redaktor naczelny „Niedzieli”: wiara wymaga od nas odwagi

2024-04-29 15:54

B.M. Sztajner/Niedziela

– Wiara obejmuje zmianę zachowania, a nie tylko powielanie pobożnych praktyk – powiedział ks. Jarosław Grabowski. Redaktor naczelny Tygodnika Katolickiego „Niedziela” poprowadził 28 kwietnia rozważanie podczas Apelu Jasnogórskiego.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Każde cierpienie połączone z Chrystusowym krzyżem...

Wiara

Każde cierpienie połączone z Chrystusowym krzyżem...

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego...

Kościół

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego...

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

Aspekty

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Niedziela Sosnowiecka

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...