Reklama
A wspomnianym świętym jest święty Antoni Opat, znany także jako Pustelnik. Swoje wspomnienie liturgiczne ma 17 stycznia a dlatego jest ukazywany z prosiaczkiem ponieważ według pewnej historii, gdy podróżował drogą morską pewna locha przyniosła do niego chory prosię, on uczynił na nim znak krzyża. Prosię wyzdrowiało. Co ciekawe dzisiejszy dzień, także jest z prosiakiem w tle. A związany jest on z sanktuarium, które mijaliśmy po drodze. Santuario Madonna della Sorbo. Swoje początki sakralne to miejsce ma w 1427 roku, kiedy to papież Marcin V przekazał to miejsce karmelitom. Według miejscowych opowieści krąży historia o objawieniu Matki Bożej i dlatego jest w tym miejscu kult maryjny Historia opowiada o człowieku z jedną ręką, który pasł świnie w dolinie Sorbo. Pewnego dnia, szukając jednej z zabłąkanych świń, znalazł ją w pobliżu jarzębiny, gdzie ukazała mu się Madonna. Maryja sprawiła, że ręka młodzieńca odrosła i powiedziała do niego: „Idź do wsi i przekonaj ich, aby zbudowali sanktuarium na tym wzgórzu. Każdy, kto przyjdzie tu w procesji, otrzyma moją łaskę. Jeśli ci nie uwierzą, pokaż im swoją rękę”. Nie znając tej historii, mogę powiedzieć, że Via Francigena pomaga, aby tę prośbę zrealizować. Do sanktuarium prowadzi 14 krzyży, na których znajdują się tabliczki z numerami stacji. Pierwszy krzyż czyli pierwsza stacja jest już około 3,5 km od sanktuarium. To idealny dystans, aby między poszczególnymi stacjami rozważać te ważne wydarzenia, związane z misterium naszego zbawienia. Idąc między stacjami była idealna przestrzeń, aby te 14 stacji odnieść do życia swojego oraz wydarzeń, które dzieją się obecnie w Kościele, świecie, czy też w sposób szczególny mnie dotykają. Takie myśli wypływające z serca i wlewające nadzieję. Żałuję tylko, że nie udało mi się ich nagrać, bo chętnie bym do nich jeszcze wrócił, a pamięć niestety bywa ulotna.
Droga wiodła dzisiaj przez różny krajobraz. Raz był las, innym razem pole, dookoła wąwozu i obok wodospadu. Już prawie przy końcu drogi, przy studzience z wodą, miałem okazję rozmawiania z miejscowym proboszczem. Akurat przejeżdżał i był nabrać dla siebie wody. To są zawsze miłe spotkania, które uzmysławiają, że łączy nas Kościół Chrystusowy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
A, że Ewangelia mówi nam dzisiaj, że jesteśmy światłem świata, to warto czasami pomyśleć, czy drugi człowiek widząc mnie, może się zapalić miłością do Chrystusa. Świat nie jest idealny, my nie jesteśmy idealni i nikt nie wymaga od nas, abyśmy zbawili cały świat. A pomyślałem sobie kiedyś, ile może być takich osób, które zawdzięczają tobie wiarę, bo widziały Ciebie, jaką jest twoja relacja z Jezusem? Tylko, że działa to także w drugą stronę.
“Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze.” A te miasta na górze o których pisze św. Mateusz, są bardzo ciekawą przenośnią. Co prawda św. Mateusz Ewangelista nie mówi o włoskich miastach, ale idealnie ten opis pasuje do tych miejsc. Miasto na górze ma to do siebie że jest je trudniej zdobyć, a obrona przed najeźdźcą jest łatwiejsza niż na płaskich terenie lub w dolinie. Miasto na górze jest widoczne z daleka, ale trudno jest pokonać jego mieszkańców. I analogicznie. Uczniowie Chrystusa są widoczni, ze względu na przynależność i naśladowanie swojego Mistrza, a im bardziej ugruntowana wiara, tym trudniej takiego człowieka złamać. Idąc w pielgrzymce widzisz miasto na górze z oddali, wydaje ci się, że jesteś już blisko. Finalnie musisz włożyć w osiągnięcie celu sporo wysiłku. Widoki jednak z góry są bardzo piękne, tak piękne, jak czyste serce człowieka wierzącego.