Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Prof. Stefan Stuligrosz (1921-2012)

Wspominając mistrza

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Żegnając zmarłych, czasem przywołujemy C. K. Norwida, który w usta śmierci wkłada słowa: „Nie stargam Cię, ja nie! Ja uwydatnię!...” („Fortepian Chopina”). Uwydatnienie dokonuje się w głębi ludzkiego wnętrza, jest przeżyciem bardzo osobistym i ma wiele kształtów. Zapewne początkiem takiego przeżycia jest moment dotarcia do nas wiadomości o śmierci kogoś, kogo nam było dane spotkać na naszych życiowych drogach. Zaobserwowany przez Norwida proces uwydatnienia nabiera intensywności, gdy uczestniczymy w liturgii pogrzebu i żałobnej uroczystości. Udział w takiej wspólnocie: wspólna modlitwa, jakieś współmyślenie, współodczuwanie w sposób znaczący dopełniają to, co narodziło się jako przeżycie indywidualne. Pamięć, która jest nie od końca odganioną duchową władzą człowieka, ale to ona stanowi spoiwo naszej psychiki, potrafi dokonywać rzeczy niezwykłych i przywoływać czasem z dużą dokładnością wydarzenia bardzo oddalone w czasie.

Wybitny, światowej sławy polski dyrygent prof. Stefan Stuligrosz zmarł 15 czerwca br. w Poznaniu, mieście swego urodzenia, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wiadomość o tej śmierci sprawiła, że moja pamięć wróciła najpierw do uroczystości w katedrze kamieńskiej 14 września 2010 r. Maestro Stuligrosz otrzymał tego dnia honorowe obywatelstwo tego historycznego książęco-biskupiego miasta. Okazją było 90-lecie urodzin wybitnego artysty muzyka. Czułem się zaszczycony, mogąc rozmawiać z Jubilatem. Wspominaliśmy ciepło ks. inf. Romana Kostynowicza, który umożliwił swoimi pracami konserwatorskimi i mądrymi decyzjami powołanie do życia prestiżowego festiwalu muzyki organowej i kameralnej. Na horyzoncie jawi się już jubileusz półwiecza festiwalu w 2014 r.

Uczestniczę jako słuchacz festiwalowych koncertów już od 45 lat. W czasie studiów seminaryjnych, zwykle w miesiącu lipcu odbywałem praktyki duszpasterskie w Kamieniu Pomorskim. Do moich obowiązków należała też piecza nad przybywającymi do katedry muzykami. Dawało to możliwość osobistego kontaktu, a także prowadzenia ciekawych rozmów. Często miałem okazję towarzyszyć artystom bezpośrednio po zakończeniu występu. Bardzo głęboko przeżyłem takie pokoncertowe chwile z „Poznańskimi Słowikami” i ich Dyrygentem.

Reklama

Minęły od tego pamiętnego wieczoru czterdzieści cztery lata, ale zachowuję we wdzięcznej pamięci to ważne i cenne dla mnie przeżycie. Po śmierci prof. S. Stuligrosza postanowiłem, że podejmę próbę opisania tego wydarzenia. W tamtych latach nie oklaskiwano koncertujących w katedrze artystów. Po wybrzmieniu ostatnich dźwięków wykonanego dzieła otwierała się jakby nieskończona przestrzeń ciszy. Ta cisza umożliwiała przenikanie muzyki do duchowego centrum wrażliwych słuchaczy.

Poznański chór złożony z chłopców i dorosłych mężczyzn, ustawiony w transepcie, tworzył jakby żywą predellę do gotyckiego tryptyku z 1510 r., fundacji biskupa von Karitha. Wejście chóru, jego ustawienie się w transepcie, jak i zejście po wykonaniu utworu nosiły znamiona niewymuszonej elegancji z wyczuwalną aurą opiekuńczości wobec młodszych ze strony starszych chórzystów. W tamtych latach Muzycy stawali przed publicznością, wychodząc z kapitularza. W czasie koncertu pełnił on rolę garderoby. Wydarzenie, do którego wracam, jest moim własnym odczuwalnym uwydatnieniem prof. Stefana Stuligrosza i dokonało się ono w kapitularzu pod pięknym palmowym sklepieniem wspartym na smukłej kolumnie.

Po ostatnim utworze Profesor stanął wewnątrz przy drzwiach, dziękował swoim śpiewakom uściskiem dłoni, przytuleniem głowy małego chórzysty do siebie, innymi serdecznymi gestami: jakby formował ze swoich chórzystów jakąś nową wspólnotę.

Chciałem dyskretnie wyjść... Różne wcześniejsze scenki z kapitularza były często wstępnymi autorecenzjami samych muzyków. Czasem ktoś jakby machinalnie sięgnął po papierosa. Przyjazny gest zatrzymał mnie i jakby włączył do tej niecodziennej wspólnoty. Pozwalał, aby wyśpiewane dźwięki wybrzmiały jeszcze we wnętrzach jego podopiecznych. Śpiewacy utworzyli otwarty z jednej strony czworobok. Zaczął od ciepłych słów podziękowań kierowanych do starszych, młodszych i najmłodszych. Przypomniał swoim artystom, że śpiewali Bogu i ludziom.

Reklama

Warto przypomnieć, że chór powstał jeszcze przed II wojną światową w Poznaniu i był chórem katedralnym. Założył go i kierował nim przez wiele lat ks. Wacław Gieburowski (1877-1943).

Kolejnym etapem tego apelu przed Stwórcą były słowa przeproszenia, żalu, rachunek sumienia. Druh Stefan, tak mieli prawo zwracać się do niego chórzyści, podawał kolejne intencje modlitewne. Wymieniał: rodziców, dziadków, rodzeństwo, nauczycieli, duszpasterzy. Zapraszał do modlitwy za siebie nawzajem. Podawał proste znane wszystkim formuły modlitewne: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario”. Modlono się za Ojczyznę, za bliskich zmarłych. Wymienione intencje wiązane były mądrym słowem i uczyły dostrzegania dobra w ludziach i wydarzeniach codziennego życia. Jedną z końcowych intencji była modlitwa za nieprzyjaciół i słowo o potrzebie wybaczania „naszym winowajcom”.

Dziś po latach jako uczestnik tej modlitewnej wspólnoty dziękuję Bogu za tamto przeżycie, świadectwo wiary żywej i głębokiej, przywodzącej na myśl to, co sam wielokrotnie odczuwałem, wczytując się w „Modlitwę zakochanej duszy” św. Jana od Krzyża (1542-91). Bardziej współczesnym odniesieniem wydają się być refleksje znanego współczesnego teologa Gerharda Lohfinka (ur. 1934 r.): „Modlitwa moją ojczyzną. Teologia i praktyka modlitwy chrześcijańskiej”.

Stefan Stuligrosz pisze w swojej autobiografii „Piórkiem słowika”, że w czasie koncertu utrzymuje za pośrednictwem wzroku intensywny żywy kontakt z każdym ze swoich chórzystów.

Reklama

Śpiewacy opuszczali kapitularz pojedynczo, każdy otrzymywał dla siebie dobre słowo i przyjemny gest, jakby pełną miłości ojcowską pieczęć na radosne dopełnienie trudów i złagodzenie napięć, które nieuchronnie przynosi każdy koncert. Działo się to wszystko w czasie, gdy ateizm był traktowany jak swoista religia państwowa. Funkcjonariusze państwowi byli zmuszeni do potajemnych praktyk religijnych. W powiatowych miastach, takich jak ówczesny Kamień przybierało to czasem formy groteskowe.

Uczestnicząc w uroczystościach pogrzebowych prof. Stefana Stuligrosza 23 czerwca br. w katedrze arcybiskupów poznańskich, można było zobaczyć przedstawicieli prawie wszystkich pokoleń chórzystów. Przez lata przewinęło się ich ok. dwa i pół tysiąca chłopców i mężczyzn. Rozpoznawali się, okazując dyskretną radość. Najstarsi nosili na twarzach zapis przeżytych lat. Na obliczach starszych i młodszych chórzystów widoczny był jakiś trudny do określenia rys dobra i piękna. Wspomniany niegdyś przez Zygmunta Krasińskiego „strumień piękności” nie tylko przez nich przepływał, ale jakże ich wewnętrznie kształtował i wzbogacał.

Prof. Stefan Stuligrosz wielokrotnie gościł w Szczecinie i Kamieniu, tysiącom słuchaczy dostarczył wielkich przeżyć estetycznych i duchowych. Zasługuje na naszą wdzięczną pamięć.

Podziel się:

Oceń:

2012-12-31 00:00

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Opłatek Rodzin Smoleńskich

Bożena Sztajner/Niedziela

Więcej ...

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22
Ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Więcej ...

Gniezno: abp Antonio Guido Filipazzi przekazał krzyże misyjne misjonarzom

2024-04-28 13:19

PAP/Paweł Jaskółka

Czternastu misjonarzy - 12 księży, siostra zakonna i osoba świecka - otrzymało dziś w Gnieźnie z rąk nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Antonio Guido Filipazzi krzyże misyjne. „Przyjmując krzyż pamiętajcie, że nie jesteście pracownikami organizacji pozarządowej, ale podobnie jak św. Wojciech, niesiecie Ewangelię Chrystusa, Kościół Chrystusa i samego Chrystusa” - mówił nuncjusz.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

Wiara

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

Wiara

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Wiara

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Kościół

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego